Aktualne uregulowania prawne dotyczące leków refundowanych z punktu widzenia lekarza zawierają dwa poważne utrudnienia, będące przedmiotem uzasadnionych protestów.
- lekarz na recepcie ma wskazywać stopień refundacji leku. Tymczasem w wykazie leków refundowanych widnieje kilka tysięcy pozycji na 200 stronach - nie każdy potrafi się jej nauczyć w całości w dzień (ja na pewno nie, nie jestem Idolem), zwłaszcza tak nieistotnej z punktu widzenia lekarskiego cechy jak refundacja. Nie w każdym gabinecie lekarskim jest komputer aby to sprawdzać, czas też nie jest z gumy.
- pacjent ma obowiązek legitymowania się dowodem ubezpieczenia a lekarz pod groźbą sankcji finansowych ma to sprawdzać (aktualnie zastąpiono ten wymóg składaniem oświadczeń przez pacjentów, co jest typowym przykładem "prawa powielaczowego")
- leki refundowane w w zakresie wszystkich zarejestrowanych wskazań - tutaj lista wykazuje jedną dla danego leku pozycję - albo refundacja ryczałtowa albo 50% albo 30%.
- leki refundowane tylko w zakresie niektórych wskazań - z mojej dziedziny to na przykład lewotyroksyna w niedoczynności tarczycy.
- kombinacja tych rozwiązań - lek występuje na liście leków refundowanych podwójnie - na przykład leki przeciwwymiotne - ryczałt w chorobach nowotworowych, 30% we wszystkich zarejestrowanych wskazaniach.
- Przyniesie pacjent świstek o ubezpieczeniu - wpisujemy na recepcie symbol w rubryce "Oddział NFZ" . Nie przyniesie - nic nie wpisujemy - niech zaopatrzy się w ten świstek przed wizytą w aptece, albo niech nie udaje ubezpieczonego (milion Polaków wyemigrowało - wielu z nich lata do Polski się leczyć udając ubezpieczonych) i zapłaci 100%.
- Jeżeli lek występuje na liście refundacyjnej tyko w jednej stawce refundacyjnej (na wszystkie wskazania), albo nie występuje w ogóle - nie ma żadnego powodu, aby dodatkowy symbol refundacji wpisywał na recepcie lekarz. Każda recepta i tak przechodzi przez system komputerowy w aptece analizujący odpłatność. Tak było dotąd i było dobrze, po co powielać nieużyteczną pracę.
- Jeżeli lek występuje na liście refundacyjnej w określonych wskazaniach - wtedy stawkę refundacji musi określić lekarz. Listę leków refundowanych w danej specjalności można umieścić na ściądze. Oczywiście Pacjenci muszą zdawać sobie sprawę z wydłużenia czasu wizyty, co w warunkach komercyjnej służby zdrowia często przekłada się na wzrost cen.
- Druga sytuacja, gdzie refundację musi określić lekarz - to stosowanie leków refundowanych na wszystkie zarejestrowane wskazania poza zarejestrowanymi wskazaniami. Trudne - nie? Rejestr dopuszczonych do obrotu leków zawiera wskazania do ich stosowania ujęte w tzw. charakterystyce produktu leczniczego (to nie to samo co lista refundacyjna). Wiedza medyczna rozszerza się i czasami stosuje się "stare" leki na "nowe" choroby - wtedy rozwiązania prawne nie dają możliwości refundacji. Na dzień dzisiejszy przestrzeganie tego przepisu wydaje się niemożliwe. Bez zmian w rozporządzeniu lekarze będą po prostu przepisywać leki spoza listy refundacyjnej bojąc się klopotów, gdyż w przypadku wielu preparatów nie da się ustalić na co jest rejestrowany a na co nie. Szczegóły w następnym wpisie pod tytułem: Zakres zarejestrowanych wskazań leków.
- Organizacje lekarskie wzywają do umieszczania pieczątek - nie wiadomo po co - wystarczy w razie wątpliwości nic nie umieszczać.
- Organizacje aptekarskie odgrażają się, że recept bez wymaganych wpisów nie będą refundowane, co jest posunięciem bezprawnym.
- Oba gremia nie zalazły czasu, aby porozmawiać wspólnie nad problemem.
- Organy państwowe ta sprawa stanowczo przerosła - nie potrafiły sporządzić analizy jak wyżej i doprowadzić do ustalenia sensownego postępowania . Nikt nie doprowadził do spotkania wszystkich zainteresowanych stron, nikt nie poradził jak rozgryźć problem, nie przekonał, że "damy radę". Minister Zdrowia mówi ogólnikami i nie ma nic ważnego do powiedzenia, premier straszy, cały legion różnych Rzeczników nie wykazał sensownej aktywności.
- Uregulowania są wprowadzane z wykorzystaniem monopolistycznej siły NFZ w pełnej krasie. Apteki mają kilka dni na podpisanie umowy z NFZ, w której zrzekają się prawa rozstrzygania sporów sądownie. Nawet jak tak musi być - należało dać chwilkę czasu na przeanalizowanie sytuacji, w końcu apteka to często dorobek życia całej rodziny, a zmuszanie do podjęcia nagle tak poważnej decyzji wielu traktuje jako wyraz chamstwa.
Kategorie: